Bóg w Piśmie św. o służbie żołnierskiej
12-a niedziela zwykła, rok A
Kościół garnizonowy w Kielcach, 19.06.2005
W ofiarowanych nam jako pokarm duchowy, jako wskazania na życie
czytaniach mszalnych Bóg bardzo dużo mówi o swojej
dobroci dla swych stworzeń, o swojej opatrzności. W ewangelii
słyszymy, że Bóg ma wzgląd nawet na niepozorne
ptaki. Jeszcze raz usłyszeliśmy też Chrystusowe wezwanie:
„nie bójcie się” (Mt 10,28). Czytanie ze
Starego Testamentu wyjaśnia, iż Bogu nie brakuje ani mocy ani woli, by
przyjść nam z pomocą. By lepiej to orędzie przekazać, przez proroka
Jeremiasza Duch Święty posłużył się obrazem, który może nas
wprawić w pewne zakłopotanie (mimo, że w czasie każdej Mszy św. modląc
się „Święty, święty, święty”, posługujemy się także tym
obrazem) prorok pisze o miłosiernym Bogu: „Pan jest przy mnie
jako potężny mocarz (...). Panie Zastępów, (...) Tobie bowiem
powierzyłem swą sprawę” (Jr 10,11n). Sam Bóg objawia
się, mówiąc dzisiejszym językiem, jako żołnierz zdolny udzielić
pomocy.
*.*
Jesteśmy w kościele garnizonowym. Uczestniczymy w prymicjach
Kapelana Wojskowego. W liturgii uczestniczy inny Ksiądz
Kapelan. Nasze zgromadzenie modlitewne tworzą także ludzie
umundurowani. To też skłania, żeby zastanowić się nad relacjami
między chrześcijaństwem i wojskiem. Może przede wszystkim odważnie
trzeba przyznać się do pytania: czy w ogóle da się
duszpasterzować w wojsku? albo lepiej: czy żołnierz może się
zbawić? czy dobry żołnierz jest w stanie być dobrym
chrześcijaninem? Pytanie jest ważne, możliwe, że ktoś uzna je np.
z trudne. Jak zawsze w sprawach religijnych najlepiej szukać odpowiedzi
w Piśmie św.
*.*
Nowy Testament poświadcza, że chrześcijaństwo rozprzestrzenia się
bardzo szybko. Okazuje się, że gorliwymi wyznawcami Chrystusa stają
się: kobiety i mężczyźni; ludzie starsi i młodzi: majętni,
średniozamożni i ubożsi; niewolnicy i ludzie wolni; z wyższym
wykształceniem i tacy, którzy np. nie mieli możliwości
uczęszczać do jakiejkolwiek szkoły. To tylko wybrane przykłady. Nie ma
też jakichkolwiek ograniczeń co do narodowości. Jeśli chodzi o
wykonywane zawody, to mamy przedstawicieli np. cywilnej administracji
państwowej (celnicy), rzemieślników, rybaków, ludzi
zajmujących się handlem, posiadających małe przedsiębiorstwa rodzinne,
nauczycieli, przedstawicieli służby zdrowia, kapłanów. Spotkamy
także żołnierzy. Nasuwa się wniosek, że ewangelia dociera wszędzie. Każdy może zbawić się przyjmując Chrystusa.
Pod tym względem żołnierze nie są postrzegani jako np. zawodowo
czy religijnie gorsi od innych co do cech osobowych i
zajęcia bycie w wojsku nie przeszkadza, by być chrześcijaninem.
*.*
Wśród przedstawicieli różnych grup np. zawodowych do św.
Jana Chrzciciela, żeby dostąpić odpuszczenia grzechów i
zbawienia, przychodzą również żołnierze. Serce starożytnego
wojskowego nie jest pustynią duchową, królestwem śmierci, czy
twierdzą niedostępną dla Ducha Świętego. Największy spośród
proroków traktuje wojskowych podobnie jak innych przybywających:
z szacunkiem, z zaufaniem co do dobrych intencji, uczciwie. Z poczuciem
rzeczywistości udziela stosownych rad. „Pytali go też i
żołnierze: «A my, co mamy czynić?» On im odpowiadał:
«Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz
poprzestawajcie na swoim żołdzie»” (Łk 3,14). Nie wiemy,
czy byli to żołnierze pochodzenia pogańskiego (może obywatele
rzymscy?!), czy wyznający jedynego Boga Żydzi. W każdym razie wg
mądrego, wymagającego, miłującego ludzi, oświeconego przez Ducha
Świętego Proroka nie ma potrzeby, by porzucili służbę wojskową, jako
żołnierze mogą dostąpić zbawienia.
*.*
Chrystus daje za wzór wiarę (i wypływające z niej postępowanie)
setnika (czyli dowódcy wojskowego) z Kafarnaum. Zostaje on danym
wszystkim uczniom Chrystusa jako wzór także co do czci,
podporządkowania się Zbawicielowi (Mt 8,5n). Słowa (właściwie to
modlitwę) tego żołnierza powtarzamy (nieco dostosowując do naszej
sytuacji) w bardzo ważnych okolicznościach, bo przed komunią św.:
„Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale
powiedz tylko słowo ...” (Mt 8,8).
*.*
Jak przekazuje Ewangelia św. Mateusza, kiedy Pan Jezus umarł, to w tych
okolicznościach (gdzie wielu nawet z najbliższych, najlepiej
przygotowanych duchowo uczniów zwątpiło!) uwierzył w Niego
znajdujący się tam dowódca wojskowy i jego żołnierze (Mt 27,54).
Także w tym przypadku nie mamy pewności, czy byli oni pochodzenia
pogańskiego czy wcześniej jako Żydzi wierzyli w jedynego Boga.
*.*
Jak najbardziej godna uwagi jest postać dowódcy wojskowego
(setnika) Korneliuszu z Dziejów Apostolskich. Jeszcze zanim
został chrześcijaninem, Dzieje Apostolskie dają o nim o nim wyjątkowo
pozytywne świadectwo. Ten żołnierz jest pochodzenia pogańskiego, a
przecież zaskakująco rozwija się duchowo. Jest pobożny, jako poganin
wierzy jednak w jedynego prawdziwego Boga i wg tej wiary stara się żyć.
Zmierza od Boga nie samotnie, ale z cały swoim domem (co można
rozumieć: razem z żoną, dziećmi, służbą, ze wszystkim, którzy u
niego mieszkają, którym daje pracę; Dz 10,3). Jest miłosierny,
pomaga materialnie potrzebującym. Czyli wzorowo zadośćczyni przykazaniu
miłości Boga i bliźniego.
On, człowiek świecki, żołnierz, poganin zostaje obdarzony wyjątkowym
darem, przeżyciem mistycznym, objawieniem (które na dodatek jest
przełomowe jeśli chodzi o dzieje stworzenia - zbawienia).
Jego kwalifikacje duchowe wydają się odpowiadać kwalifikacjom
profesjonalnym żołnierski. Stosując dzisiejszą terminologię, był
dowódcą kompanii. Setnicy w tym czasie cieszyli się wysoką
pozycją społeczną m.in. dlatego, że zwykle posiadali rozległą wiedzę i
doświadczenie wojskowe. Ich obowiązki bywały porównywalne z
obowiązkami dzisiejszego dowódcy pułku, a niekiedy poszerzały
się one o odpowiedzialne funkcje sądownicze i zarządzanie niedużymi
okręgami wojskowymi. Zazwyczaj mianowano ich spośród żołnierzy.
Dzieje Apostolskie zaskakują jeszcze pod innym względem. Nie tylko
dowódca Korneliusz wspiął się wysoko, jeśli chodzi o życie
duchowe. W wojskowym otoczeniu Korneliusza jest przynajmniej jeszcze
jeden religijny żołnierz i dowódca wie, że może na nim polegać
także w wyjątkowej sytuacji. Korneliusz sobie z tego sprawę i umie na
dobre skorzystać z takiego stanu rzeczy. Dzieje Apostolskie przekazują:
„Kiedy znikł anioł, który z nim mówił, Korneliusz
zawołał dwóch domowników i pobożnego żołnierza
spośród swoich podwładnych” (Dz 10,7).
Historia Korneliusza jest bardzo ważna m.in. z następującego powodu. Wg
Dziejów Apostolskich Korneliusz to pierwszy poganin,
który pełnoprawnie jest członkiem Kościoła. Spośród pogan
właśnie na niego i jego najbliższych (wolno przypuszczać, że trzeba tu
wliczyć także wspomnianego zaufanego, pobożnego żołnierza) Duch Święty
zstąpił tak, jak na Apostołów w dzień Pięćdziesiątnicy (np. Dz
10,47). Bóg ma oddanych sobie czcicieli także w wojsku. I wg
Dziejów Apostolskich tak owocna ewangelizacja pogan
(której my sami jesteśmy dziedzicami) rozpoczyna się
wśród wojskowych. Następnie w starożytności żołnierze –
chrześcijanie będą stanowić jedną z tych grup, które najbardziej
przysłużą się, jeśli chodzi o głoszenie Ewangelii. Wierząc, modląc się,
wzorowo, odważnie i z poświęceniem pełniąc służbę przez przykład swego
postępowania i rozmowy o Chrystusie z towarzyszami broni, ze spotykaną
ludnością cywilną (wojsko dużo przemieszczało się i wtedy) będą
apostołami.
*.*
Samemu nie spodziewałem się, że Nowy Testament tak dużo i z taką
życzliwością (bez fałszywego upiększania, ale też bez np. pogardy, bez
duchowego spisywania na straty), mówi o żołnierzach. Tutaj można
było wskazać zaledwie kilka przykładów.
*.*
Rozpoczynając zbawcze misterium paschalne swej śmierci i
zmartwychwstania, misterium sakramentów i wskrzeszania
potrzebujących zbawienia, Chrystus zapowiedział: „Świadectwo o
Mnie da Duch Prawdy i wy także o mnie świadczyć będziecie” (J
15,26b.27a). Słowa te słyszeliśmy dzisiaj jako śpiew przed ewangelią,
czyli swego rodzaju zwięzłe jej wyjaśnienie.
Nowy Testament nieraz wskazuje na żołnierzy jako na świadków
Chrystusa, jako na Jego apostołów, czyli
współpracowników! W takim razie niejeden raz już u
początków chrześcijaństwa Duch Święty skutecznie działa przez
żołnierza. Dobry chrześcijanin jak najbardziej może być wzorowym
żołnierzem zawodowym, może dostąpić zbawienia i dopomóc w tym
swym braciom, siostrom, podwładnym ... W takim razie duszpasterzowanie
w wojsku nie tylko jest możliwe, nie tylko z wielu powodów jest
potrzebne, ale może być bardzo owocne, piękne. Lepiej też rozumiem, że
sam Bóg objawia się jako żołnierz, jako dowódca (Pan
Zastępów) i to w swoim natchnionym słowie, i to w czasie świętej
liturgii mszalnej, gdzie On sam daje nam udział w swym zwycięstwie nad
grzechem, i śmiercią, w udzielaniu ratunku, w obdarzaniu wszelką pomocą
i błogosławieństwem, także życiem wiecznym.